Czasem wszystko wydaje się w porządku — aż do momentu, gdy pojawia się dziwny zapach w sypialni i drobne, swędzące ukąszenia na ciele. To może nie być przypadek. Pluskwy to wyjątkowo uciążliwi i trudni do zwalczenia lokatorzy, których obecność często długo pozostaje niezauważona. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy populacja jest już naprawdę duża. I wtedy właśnie dom zaczyna pachnieć... jak zgniłe maliny. Brzmi dziwnie? Niestety to bardzo realny sygnał, że coś jest nie tak.
Ślady obecności, czyli co zostawiają po sobie pluskwy?
Pluskwy to mistrzowie kamuflażu. Przez długi czas potrafią ukrywać się w szczelinach mebli, w zagłębieniach materaca czy w ramie łóżka. Ale nawet jeśli nie widać ich gołym okiem, zostawiają po sobie charakterystyczne ślady. Przede wszystkim — małe, ciemne plamki na pościeli lub materacu. To odchody pluskiew, które wyglądają jak rozmazany atrament z cienkopisu. Do tego mogą dojść małe kropelki krwi, które zostają po nocnym żerowaniu.
Zobacz także:
Innym sygnałem są charakterystyczne ślady po ukąszeniach — zwykle w linii lub skupione w jednym miejscu, swędzące i pojawiające się głównie rano. Pluskwy gryzą nocą, kiedy człowiek śpi, a ich ulubione miejsce to odkryte części ciała — ramiona, nogi, plecy czy szyja. Jeśli co rano pojawia się nowy zestaw bąbli, to znak, że nie jesteś w łóżku sam.
Ale najdziwniejszy znak to zapach. Gdy populacja pluskiew w mieszkaniu jest już duża, w powietrzu zaczyna unosić się specyficzna woń. Opisywana bywa jako słodko-mdły aromat zgniłych malin albo spleśniałych owoców. Czujesz ten zapach w sypialni? To znak, że problem jest już bardzo poważny.
Skąd się biorą pluskwy w domu?
Wbrew pozorom pluskwy nie pojawiają się w domach tylko tam, gdzie jest brudno. Mogą zamieszkać nawet w idealnie czystym mieszkaniu — jeśli tylko znajdą sposób, by się tam dostać. I to jest największy problem, bo sposobów mają sporo. Najczęściej przywożone są z podróży — ukryte w walizkach, ubraniach lub torbach. Wystarczy noc w hotelu, pensjonacie czy akademiku, w którym były pluskwy, i już można nieświadomie zabrać je do domu.
Inny scenariusz? Przeprowadzka lub kupno używanych mebli. Szczególnie łóżek, kanap, materacy czy szaf z drugiej ręki. Jeśli poprzedni właściciel miał problem z pluskwami, te mogły spokojnie przetrwać w zakamarkach i tylko czekać na nowego lokatora.
Pluskwy potrafią też przechodzić między mieszkaniami w blokach — przez szczeliny w ścianach, rury czy kratki wentylacyjne. Jeśli więc sąsiad walczy z plagą, warto mieć się na baczności. Niestety – wystarczy kilka osobników, by w krótkim czasie w mieszkaniu zaczęło roić się od intruzów.
Jak się chronić przed pluskwami?
Najważniejsza zasada: lepiej zapobiegać niż zwalczać. Bo walka z pluskwami to proces żmudny, kosztowny i często wymagający pomocy profesjonalnej firmy dezynsekcyjnej. Dlatego warto zachować ostrożność, zwłaszcza po powrocie z podróży. Walizki najlepiej rozpakowywać poza sypialnią, a ubrania od razu wrzucać do prania w wysokiej temperaturze. Samą walizkę warto obejrzeć dokładnie — szczególnie szwy i zakamarki.
Jeśli kupujesz używane meble, sprawdź je bardzo dokładnie. Najlepiej unikać zakupu materacy i łóżek z drugiej ręki, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wyglądają idealnie. Pluskwy potrafią przetrwać wiele miesięcy bez pożywienia, więc nie da się mieć pewności, że nie są gdzieś głęboko ukryte. A jeśli już pojawią się pierwsze oznaki ich obecności, trzeba działać natychmiast.









